Uff... dawno mnie tu nie było :) ale myślę, że takie spontaniczne powroty na bloga mogą zaowocować już stałym pisaniem (o ja naiwna...), bo przecież gotuje i piecze się cały czas. Potrzeba tylko kilku minut na zrobienie zdjęć i wrzucenie ich tutaj... taaaaak:)
Ale do brzegu: dzisiaj w ramach rozpustnego śniadanka upiekłam właśnie taką oto tartę:
Składniki (na 4 osoby, albo 3 głodne łakomczuchy):
Ale do brzegu: dzisiaj w ramach rozpustnego śniadanka upiekłam właśnie taką oto tartę:
Składniki (na 4 osoby, albo 3 głodne łakomczuchy):
- 1 opakowanie ciasta francuskiego XXL (może być zwykłe, wtedy pomijamy paski ciasta na wierzchu i też jest dobrze:))
- opakowanie mrożonych truskawek (takie akurat miałam, polecam zdecydowanie świeże, tym bardziej, że już się pojawiły krajowe!)
- 2/3 dużego opakowania jogurtu typu greckiego
- 3 jajka
- cukier do smaku (u mnie 10 łyżek)
- cukier wanilinowy
- 3 łyżki kaszy manny (opcjonalnie)
- masło do wysmarowania foremki
Truskawki rozmrażamy przez noc nie wyciągając ich z torebki (pomijamy ten punkt przy truskawkach świeżych ;)). Jajka, cukier, cukier wanilinowy, kaszę i jogurt dokładnie mieszamy trzepaczką. Kaszę dodałam po to by pochłonęła wodę, którą puszczą truskawki - jeżeli używamy świeżych owoców jak na mój gust można ją pominąć. Formę smarujemy masłem, rozkładamy ciasto francuskie wyjęte prosto z lodówki. Wylewamy jajka z jogurtem i na koniec układamy truskawki na wierzchu. Przy nadmiarze ciasta (jak u mnie) możemy utworzyć kratkę na wierzchu.
Pieczemy około 40 min w temperaturze 170*C (u mnie z termoobiegiem).
Podajemy jeszcze ciepłą, posypaną cukrem pudrem. Dodatkowo z soku z rozmrożonych truskawek można zrobić sos - wystarczy dodać do niego odrobinę cukru i chwilę pogotwać w rondelku.
Smacznego na dzień dobry! ;)
Pieczemy około 40 min w temperaturze 170*C (u mnie z termoobiegiem).
Podajemy jeszcze ciepłą, posypaną cukrem pudrem. Dodatkowo z soku z rozmrożonych truskawek można zrobić sos - wystarczy dodać do niego odrobinę cukru i chwilę pogotwać w rondelku.
Wygląda przepysznie. Poproszę kawałeczek :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Na takie słodkości warto czekać :) Pychotka!
OdpowiedzUsuńBardzo fajny blog, będę zaglądać jeśli zdecydujesz się pisać :)
Pysznie *.*
OdpowiedzUsuń