Faworki


Pierwszy raz w życiu robiłam faworki. Z drobną pomocą babci wyszły rewelacyjne. Tak słyszałam, bo nie dane mi było ich spróbować. Ania z tatą za to zajadali się, aż im się uszy trzęsły. A to dobry znak ;)

Zawsze wydawało mi się, że zrobienie faworków jest bardzo trudne. Okazało się, że nie tylko nie jest to prawdą, ale że to całkiem fajna zabawa.

Poniższy przepis pochodzi z naszej starej rodzinnej, niestety rozpadającej się już książki kucharskiej.

Składniki:
  • ok 300dag mąki
  • 6 żółtek
  • 2 łyżki cukru pudru
  • 2 łyżki masła
  • 2 łyżki spirytusu
  • 5 łyżek śmietany
  • cukier waniliowy
  • tłuszcz do smażenia
  • cukier puder do posypania
Sposób przygotowania:

Zagnieść wszystko razem. Dogniatać mąkę, aż ciasto przestanie się kleić. Ciasto powinno mieć konsystencję ciasta na makaron (jest po prostu twarde, nie lepi się i nie kruszy).
Po zagnieceniu ciasta należy potłuc je trochę np. wałkiem. W teorii powinny zacząć pojawiać się bąbelki powietrza, jednak nie wyobrażam sobie, ile czasu trzeba by było je tłuc, żeby się pojawiły.
Ciasto należy rozwałkować dość cienko (1-2mm), jednak gdy będzie za cienkie szybko się przypali. Z ciasta wykrajać romby lub wstążeczki, nacinać w środku i przewlekać, jak pokazano na obrazku poniżej.


Smażyć na głębokim dobrze nagrzanym tłuszczu. Odsączać na papierze.


Przed podaniem posypać cukrem pudrem.


 Smacznego!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz