Marchewkowe

Jednym z pierwszych przepisów zamieszczonych na naszym blogu był ten na ciasto marchewkowe. Moje ulubione. Pieczone przeze mnie wielokrotnie. Z lub bez dodatków. Oblane słodką polewą z białej czekolady i jogurtu lub gorzką kawowo-czekoladową. Na zimno. Na ciepło. Z lodami czy gorącą korzenną herbatą. Zawsze tak samo pyszne. Niezmiennie proste.

Taka mała powtórka z rozrywki. Powodzenia i smacznego! (dla spostrzegawczych: ten przepis nieznacznie różni się od poprzedniego - zgodnie z teoria Darwina wyewoluował w lepsza formę :P)

Składniki:
  • 1,5 szklanki cukru
  • 4 jajka (L)
  • 2 szklanki mąki
  • 1 szklanka oleju
  • 3-4 łyżeczki cynamonu
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 1 łyżeczka sody oczyszczonej
  • 3-4 szklanki startej (na grubym oczku) marchewki
  • bakalie (wedle uznania; tym razem dodałam suszone śliwki, ziarna słonecznika i rodzynki, garściami :D)

Cukier utrzeć z jajkami na gładką masę - do momentu aż przestaną chrzęścić drobinki cukru. Dodać suche składniki. Następnie wlać olej, a na sam koniec dosypać startą marchewkę i bakalie.

Całość wylać do formy keksowej i włożyć do rozgrzanego do 180 st. C piekarnika na mniej ok. 70-75 minut.

Ciasto można też ponakładać do foremek na muffiny i zrobić słodkie babeczki np. z kremem z mascarpone, z białej czekolady lub karpatkowym. Jeśli macie ochotę na ciasto z kremem, nic straconego: z powyższych proporcji powinien wyjść ładny placek o średnicy 23-26 cm, wystarczy tylko przekroić upieczony przestudzony placek i poprzekładać kremem lub owocami.

Smacznego!

Secado



Jest wiele miejsc w Warszawie, do których lubię wracać. To jednak upodobałam sobie szczególnie. Z czego to dokładnie wynika, nie wiem. Może to kwestia przyjemnej atmosfery. Miłego wystroju. Smacznego jedzenia. Przepysznych koktajli. Może wszystkiego po trochu.

Przed kilkoma laty razem z przyjaciółkami przychodziłyśmy tam często. Bardzo często. Po jakimś czasie jednak coś się popsuło. Zaczęło brakować podstawowych składników, jedzenie bywało niesmaczne, porcje absurdalnie małe, obsługa powolna i nieprzyjemna. Niechęć wzrosła na tyle, że nie byłam w stanie zdecydować się na powrót. 

Kilka tygodni temu, czy to ze względu na tłok na mieście (centrum, piątkowy wieczór, brak rezerwacji), czy przejmujące zimno, razem z przyjaciółką zaryzykowałyśmy wtargnięcie do środka. I, mimo wcześniejszych obaw, nie zawiodłyśmy się. Tłok był na tyle duży, że początkowo zaproponowano nam miejsce przy barze. Po kilku, może kilkunastu minutach zaoferowano nam jednak mały stolik w głębi sali. Ciasny, ale przyjemny. Zamówiłyśmy koktajle, które, tak jak kiedyś, wyglądały i smakowały obłędnie. Do alkoholu przekąski - deskę Secado. Dostałyśmy w dość krótkim czasie prawdziwą górę przepysznego hiszpańskiego jedzenia. Polecam!

Na pewno z przyjemnością będę tam wracać.

Jeśli masz ochotę na pyszny obiad, lunch czy wieczornego drinka w gronie przyjaciół, to miejsce dla Ciebie.

Więcej informacji:
Restauracja SECADO

ul. Marszałkowska 66
Śródmieście, Warszawa

Klopsiki z karpia z suszonymi owocami w sosie piernikowym

Oto karp. W formie kotlecików. Z suszonymi owocami. I sosem piernikowym. Według przepisu Karola Okrasy.

W poniedziałek oddziałowa Wigilia. A moje danie w proszku. Weekendowe wyjazdy jakoś mi nie pomagają w realizacji "obowiązków służbowych". ;) Dobrze, że pomysł na świąteczną potrawę pojawił się wcześniej. Szkoda tylko, że eksperymentalny. Realizowany w ostatniej chwili. I tak bardzo bez planu awaryjnego. Panie Karolu, ufam Panu. Oj, bardzo Panu ufam.

Mimo iż całe przedsięwzięcie wydaje się niezwykle karkołomne i, co tu kryć, czasochłonne, wierzę, że uda się bez paniki i rzucania garnkami. :) O naiwności.

Składniki:

Klopsiki
  • 500 g karpia w płatach, pozbawionych ości i skóry, zmielonych,*
  • 50 g suszonych śliwek,
  • 50 g suszonych moreli, 
  • 50 g suszonych żurawin
  • świeżo mielony biały pieprz
  • sól
  • 100 g kaszy jęczmiennej, ugotowanej
  • 1 ząbek czosnku
  • 1 duże jajko (L)
  • niewielka ilość oleju słonecznikowego
*Filety z karpia są stosunkowo drogie jak na tę mulistą rybkę, pamiętajcie jednak, że przy zakupie całej ryby, po wyfiletowaniu pozostanie Wam jakieś 40-60% mięska, a samo filetowanie zajęło mi baaaardzo dużo czasu i przysporzyło wielu negatywnych emocji.

Sos
  • 1 ząbek czosnku
  • 2 łyżeczki miodu
  • 1 łyżeczka przyprawy piernikowej
  • 3 łyżeczki masła
  • otarta skórka oraz sok z 1/2 cytryny
  • 250 ml czerwonego wina wytrawnego
  • 2 łyżeczki powideł śliwkowych
  • 2 łyżki gęstej, kwaśnej śmietany do zup i sosów
Sposób przygotowania:

Mielimy lub siekamy filety z karpia, dodajemy pokrojone w drobną kostkę suszone śliwki, morele oraz  żurawinę, doprawiamy białym pieprzem i niewielką ilością soli. Dodajemy ugotowaną, ostudzoną kaszę jęczmienną oraz 1 drobno posiekany ząbek czosnku i 1 jajo. Wszystkie składniki dokładnie mieszamy za pomocą rąk. Z wyrobionej masy formujemy małe klopsiki. Klopsiki smażymy z obu stron na niewielkiej ilości oleju do uzyskania złotego koloru. Smażymy je na małym ogniu tak, żeby w środku były jeszcze surowe. Przysmażone klopsiki przekładamy na talerz. Tłuszcz z patelni zostawiamy (przyda się do przygotowania sosu).

1 ząbek czosnku kroimy w plasterki, czosnek smażymy na patelni, na której smażyliśmy klopsiki. Kiedy czosnek się zeszkli, dodajemy 1 łyżeczkę miodu, 2-3 szczypty przyprawy piernikowej, 1 łyżeczkę masła, skórkę z 1/2 cytryny. Przyprawa do piernika powinna się przesmażyć. dopiero wtedy całość zalewamy czerwonym winem. Dodajemy 1 łyżeczkę powideł śliwkowych oraz sok z 1/2 cytryny. Sos redukujemy. Do zredukowanego sosu dodajemy kwaśną śmietanę, mieszamy. Dodajemy pozostałą ilość masła, 1 łyżeczkę miodu, 1 łyżeczkę powideł oraz szczyptę przyprawy piernikowej. Całość mieszamy i w dalszym ciągu redukujemy sos.

Przed podaniem klopsiki wkładamy do rozgrzanego do 180°C (termoobieg) piekarnika, pieczemy w naczyniu żaroodpornym przez 5 minut.

Gotowy sos wykładamy na talerz, na sosie układamy klopsiki z karpia. Albo i nie. :) Moim zdaniem salaterka na pulpeciki i sosjerka na sos nadadzą się idealnie.

Na koniec proszę o jedno: trzymajcie kciuki, by żadna z ości nie została w pulpeciku i nikogo nie zaatakowała. :)

Do usłyszenia. Smacznego!

Tarta gruszkowo-migdałowa

Wpadłam w ciąg pieczenio-gotowania. Cieszę się, bo gotowanie dostarcza magicznych porcji endorfin. Jest tylko jeden zasadniczy problem: KTO TO WSZYSTKO POCHŁONIE?
Na razie radzę sobie, wynosząc pakuneczki do pracy. Niestety zaczynam też robić się kwadratowa. Dlatego widzę dwie opcje: przerzucam się na przygotowywanie zdrowych pełnowartościowych posiłków w ilościach racjonalnych lub o zgrozo: ograniczam pieczenie i ruszam na treningi cardio :)

Al wracając do tarty. Nie tylko sobie narobiłam smaka tymi gruszkami. Przepis banalny jak zawsze. Improwizowany jak czasami. Z wykorzystaniem gotowego ciasta francuskiego (wciąż sobie obiecuję, że kiedyś uwałkuję je sama), gruszek, goździków, cynamonu i migdałów. Też czujecie zapach świąt?

Składniki:

  • pół kilo gruszek
  • ciasto francuskie (duże)
  • łyżeczka goździków zmiażdżona w moździerzu
  • dwie łyżki płatków migdałów
  • cynamon mielony
  • kawałek marcepanu
  • garść rodzynek
Przepraszam za tak nieprecyzyjne miary. Brałam to co miałam pod ręką w ilościach losowych. Dodałam też łyżkę czubata cukru trzcinowego - ciast wyszło trochę za słodkie, dlatego nie wymieniłam cukru powyżej.

Sposób przygotowania:

Gruszki myjemy, obieramy, wydrążamy i kroimy w grube plastry. Przesmażamy je na patelni z dodatkiem cynamonu i goździków. Możemy dolać odrobinę wody i cukru lub rozdrobnionego marcepanu. Na sam koniec dodajemy rodzynki i płatki migdałowe. Łącznie smażymy całość z 10 minut, nie dłużej. 

Piekarnik nagrzewamy do 200 st.C. Dno formy (użyłam ceramicznej okrągłej do tart) wykładamy połową ciasta francuskiego. Nakłuwamy. Całość przykrywamy folią aluminiową, obciążamy fasolą i wkładamy do rozgrzanego piekarnika. Po 10 minutach zdejmujemy folię z fasolą, przypiekamy spód przez kolejne 5 minut. Po tym czasie przekładamy na ciasto gruszki, ozdabiamy pozostałym ciastem francuskim, ciasto smarujemy białkiem jajka. Pieczemy przez kolejne 15 minut. Aż ciasto się zarumieni.

Możemy podawać na ciepło lub zimno, z cukrem pudrem lub syropem klonowym. Co Wam wyobraźnia podpowie.


Smacznego!

Zielone smoothie z ananasa, banana i awokado.

Jak w tytule. Więcej poza tym nie da się powiedzieć. No chyba tylko tyle, że to i smaczne i zdrowe. A robi się ekspresowo :)

Składniki:
  • banan
  • pół jabłka
  • dwa plastry ananasa (z puszki)
  • pół awokado
Sposób przygotowania:

Zblendować :D

Smacznego!

Krem ze słodkiej czerwonej papryki

Zimowa słota nie zachęca do wychodzenia z domu. Zamiast długich spacerów ciepły kocyk, książka. Kominek... oj marzyłby mi się kominek. Na pocieszenie pozostaje równie dobra rozgrzewająca zupa. Na przykład taka z pieczonej czerwonej papryki.

Przepis zaczerpnięty ze strony: Kuchnia Lidla. Mocno zmodyfikowany :)

Składniki:
  • 4 duże słodkie czerwone papryki 
  • oliwa z oliwek
  • 2 małe cebule
  • 3 ząbki czosnku
  • 2 szklanki bulionu warzywnego lub z kurczaka
  • zredukowany ocet balsamiczny
  • rozmaryn
  • sól, pieprz
Myjemy paprykę, kroimy na pół*, usuwamy ziarna. Układamy w brytfance środkiem do dołu. Kroimy cebulę w ćwiartki. Dorzucamy czosnek. Całość skrapiamy oliwą, przyprawiamy, wstawiamy do piekarnika rozgrzanego do 220 st.C (bez termoobiegu) na około 25 minut - skórka papryki powinna zrobić się czarna. W międzyczasie (po 10 minutach pieczenia) do całości dolewamy szklankę bulionu.

*Jeśli papryki upieczecie w całości, bez dolewania bulionu do brytfanki i dopiero po zdjęciu skórki i ostudzeniu papryki usunięcie środek i zmiksujecie warzywa, zupa będzie bardziej czerwona. I oczywiście subtelnie różna w smaku :)


Wyjmujemy brytfankę z piekarnika. Czosnek i cebulę przekładamy do naczynia, w którym będziemy miksować paprykę. Papryki wkładamy do foliowej torebki i zostawiamy na około 10 minut, do przestygnięcia (ja wolę korzystać z ręczników papierowych). Następnie usuwamy skórkę. Miąższ papryki i bulion (oraz wywar z brytfanki) przelewamy do miski. Całość miksujemy aż uzyskamy satysfakcjonującą nas konsystencję.


Tak przygotowany krem przyprawiamy rozmarynem, solą i pieprzem. Zagotowujemy.

Podajemy na gorąco z octem balsamicznym, grzankami, prażonymi pestkami dyni lub słonecznika, posiekanym rozmarynem. Wedle upodobań.

Smacznego!

Pieczony łosoś z cytryną i koperkiem

Zdrowy i pyszny obiad w pół godziny. Klasyka gatunku.

Składniki:
  • filet z łososia (ok 300 g)
  • 2 ząbki czosnku
  • cytryna
  • koperek
  • oliwa z oliwek
  • sól i pieprz do smaku
Łososia płuczemy w zimnej wodzie, usuwamy łuski, osuszamy ręcznikiem papierowym. Kroimy na porcje, układamy w brytfance skórą do dołu. Czosnek obieramy kroimy w plasterki, Cytrynę kroimy na ćwiartki. połowę wyciskamy i sokiem spryskujemy rybę. Kawałki cytryny i czosnku wrzucamy na brytfankę, całość polewamy oliwą, przyprawiamy. Pieczemy w piekarniku nagrzanym do 150 st.C. przez około 15 minut. Podajemy na ciepło na przykład z sałatką ze świeżych warzyw (proponuję grecką), batatami lub frytkami.

Smacznego!

Słodkie frytki z batatów

Pieczone bataty mogą stanowić pyszny dodatek do obiadu, lunchu lub słodko-słoną przekąskę.

Wykonanie jest bajecznie proste. 

Składniki:
  • dwa duże bataty
  • rozmaryn
  • tymianek
  • sól i pieprz
  • oliwa z oliwek
Sposób przygotowania:

Obieramy bataty, myjemy, kroimy jak chcemy: w talarki, paseczki, łódeczki. Przekładamy na wyłożoną papierem brytfankę. Polewamy oliwą, przyprawiamy. Całość wstawiamy do nagrzanego do 200 st.C piekarnika. Pieczemy przez około 20 minut, pamiętając żeby w połowie pieczenia przekręcić bataty na druga stronę. 

I tyle!

Smacznego! :)


Ciasto czekoladowe z buraków

Bardzo czekoladowe. Bardzo dobre. Zrobione razem z M. najlepsze. ;)

Składniki:
  • 50 g kakao
  • 175 g mąki pszennej
  • 1,5 łyżeczki proszku do pieczenia lub sody oczyszczonej
  • 200 g cukru kryształu, trzcinowego lub drobnego do wypieków
  • 250 g ugotowanych buraczków (czas gotowania to ok. 30-40 minut)
  • 3 duże jajka
  • 200 g oleju roślinnego (użyliśmy olej rzepakowy)
  • 100 g gorzkiej czekolady bardzo drobno posiekanej
  • tabliczka mlecznej czekolady i dwie łyżki mleka - opcjonalnie na polewę
Na początku proponuję przygotować suche składniki: mieszamy razem przesianą mąkę pszenną, kakao, proszek do pieczenia i cukier. W oddzielnym naczyniu miksujemy (blenderem) na puree ugotowane, obrane i przestudzone buraczki, następnie cały czas miksując dodajemy pojedynczo jajka i olej - do uzyskania gładkiej puszystej masy. Do puree dodajemy przesiane wcześniej suche składniki i mieszamy delikatnie do uzyskania jednolitej masy. Na samym końcu dodajemy drobno posiekaną czekoladę, całość mieszamy. Dno tortownicy o średnicy 23-26 cm wykładamy papierem do pieczenia, smarujemy tłuszczem i posypujemy kaszą manną lub mąką. Na tak przygotowaną formę przekładamy ciasto. Wstawiamy do nagrzanego do 170ºC piekarnika i pieczemy przez około 40 - 50 minut. Po przestudzenia ciasta możemy przygotować polewę - w kąpieli wodnej roztapiamy mleczną czekoladę z dodatkiem 1-2 łyżek mleka. Tak przygotowana polewę rozprowadzamy po wystudzonym cieście. Całość możemy posypać migdałami. I gotowe :D

Smacznego!


Przepis pochodzi ze strony: Moje Wypieki

Zabrałam połowę do pracy. Zniknęło w kilka minut. O czymś to świadczy. :)