Wpis mniej "przepisowy", lecz wciąż kulinarny. Uwaga! REKLAMA!
Dziś rano poszłyśmy z Anią na Targ Śniadaniowy. Na samym środku stoliki ponakrywane budzącymi ciepłe wspomnienia swojskimi obrusami w kratę. Dookoła pełno pyszności. I wszystkie do spróbowania.
Z jednej strony orientalne przysmaki - ryż, humus, dalej sałatki, stoiska ze świeżymi produktami: mięsem, ziołami, pomiędzy nimi wyroby własne: soki i konfitury kuszące niesamowitymi połączeniami smaków i zapachów. Pośród tego wszystkiego aromatyczna kawa i pachnące latem słodkości. Między tymi słodkościami: tartami, pavlową, brownies i naleśnikami, jedna szczególnie przykuła moją uwagę - kolorowe puffins. Małe suszone "nadmuchane" owoce. Słodkie, niezwykle lekkie i chrupiące. I każdy znajdzie coś dla siebie: delikatnie kwaskowe kawałki ananasa, cierpkie winogrona lub przesłodką gujawę, banana lub miechunkę. Trudno było się im oprzeć, dlatego nie dziwi mnie fakt, że nie byłam w stanie opuścić targu bez własnej paczuszki prażonej miechunki. Serdecznie polecam. Warto chociaż raz spróbować!
Targ Śniadaniowy polecam nie mniej niż puffinsy. Atmosfera jest niesamowita, ludzie bardzo sympatyczni. W wolnej od jedzenia chwili można wziąć udział w warsztatach kulinarnych organizowanych przez Cook Up, dowiedzieć się jak uprawiać stewię i inne zioła w przydomowym ogródku lub na parapecie, poogladać przewodnik po Warszawie i podyskutować na temat życia towarzyskiego w centrum stolicy, na koniec wysmarować się olejkiem arganowym i dowiedzieć się, kiedy są wyloty do Maroka i dlaczego warto mieć własnego masażystę. ;)
Pozdrawiam wakacyjnie.
Bardzo dziękujemy za przesympatyczną recenzję :) Pozdrawiamy autorkę!
OdpowiedzUsuńPuffins