Podróże ze smakiem - Burek z serem (Zadar, Chorwacja)

Dwa tygodnie w Chorwacji minęły bezpowrotnie. Pozostała opalenizna, zdjęcia i miłe, bardzo miłe, wspomnienia. Także te kulinarne:)

Ania pisała kilka dni temu, że o rejsie przypominać jej będzie lawenda i jej piękny zapach. Ja mam bardziej przyziemne skojarzenia z Dalmacją. Smakiem wakacji został dla mnie swojski, słony i absolutnie niedietetyczny Burek.


Składniki:

Ciasto filo:
  • 300ml lekko ciepłej wody
  • 500g mąki pszennej
  • 1 łyżeczka soli 
  • 100g roztopionego smalcu
  • 100g oleju
Inny przepis na ciasto filo znajdziecie TU. Oczywiście można użyć ciasta gotowego, ale gdzie takie dostać, nie mam pojęcia:)

Nadzienie:
  • 300g sera feta (lub innego słonego sera)
  • 300g serka kremowego, dowolnego lub zmielonego twarogu
  • jajko
  • szczypta soli
Oryginalnie powinien to być biały ser krowi, lekko słony i w "okruszkach". Ja znalazłam coś podobnego, przynajmniej tak mi się wydaje;) Kupiłam chyba wszystkie rodzaje sera solankowego, jakie mieli dostępne w Kauflandzie i po spróbowaniu najbardziej podpasował mi turecki ser Peynir (co prawda nie ma okruszków ale "smakuje")

Do mojego bureka wrzuciłam ok 230g sera Peyniri, 200g półtłustego twarogu, 100g fety i 100g owczego sera bułgarskiego (plus jajko). Wydaje mi się jednak, że ilość sera można by ograniczyć do maksymalnie 500g.

Przygotowanie:

Z mąki, soli i wody zagnieść ciasto. Powinno być ono gładkie, sprężyste, miękkie i nieklejące. Smalec rozpuścić, ostudzić i połączyć z olejem. Ciasto podzielić na pięć części, uformować kulki, każdą rozpłaszczyć dłonią (im bardziej tym lepiej) i włożyć do naczynia z tłuszczem (tłuszcz musi dokładnie zakrywać całe ciasto). Odstawić na około pół godziny. Ciasto w tym czasie powinno wchłonąć ok. 1/2 - 3/4 tłuszczu. Nie zdziwcie się, jeśli zacznie wytrącać się smalec.

Gdy ciasto pije tłuszczyk mamy czas, żeby przygotować nadzienie. Sery należy dokładnie wymieszać i rozdziobać widelcem, można też dodać do nich jedno jajko i wszystko razem zmiksować. Wedle uznania do sera można dodać szpinak, podsmażoną słoninkę, cebulkę, miętę, czubrycę lub inne świeże zioła. Ponieważ feta i sery solankowe są słone same w sobie, dodanie szczypty soli można śmiało pominąć.

Stolnicę i ręce dobrze nasmarować tłuszczem. Można wykorzystać tłuszcz, którego nie wchłonęło ciasto.
[Uwaga! Dygresja! Jeśli macie zniszczone dłonie, np. częstym myciem, praniem lub, tak jak ja, środkami dezynfekującymi, nie oszczędzajcie tłuszczyku - wysmarowanie rąk smalcem jest niezwykle kojące:P]
Gdy już pozachwycacie się własnymi dłońmi, wyjmijcie pierwszy kawałek ciasta z tłuszczu i rozciągnijcie go na stole najcieniej jak się da. O dziwo nie jest to wcale takie trudne, jak mogłoby się wydawać. Jeśli ciasto lekko się porwie (tak, jak mi, co widać na zdjęciu), to nic nie szkodzi. I tak nie da się go już skleić - sprawdzałam. Najważniejsze i tak jest to, żeby ciasto było bardzo cienkie - cieńsze niż na zdjęciu (niestety moje wyszło troszkę za grube)


Na środek tak rozciągniętego ciasta nałożyć cienką warstwę 1/4 nadzienia, po czym boki ciasta założyć na nadzienie i zawinąć. W ten sposób tworzymy okrągły tobołeczek, który na chwilę odkładamy na bok. W ten sam sposób należy rozciągnąć kolejny placek. Na środek nałożyć kolejną część nadzienia, na nadzienie pierwszy, przygotowany przed chwilą tobołek (nadmiarem ciasta do dołu) i znów zamotać boki ciasta. I tak 4 razy.

Dla ułatwienia placki można od razu nakładać na tortownicę - dzięki temu uzyskamy ładny okrągły kształt bureka. Prawdę mówiąc nie wiem, jak to zrobić. Zawijanie na desce było całkiem skuteczne.

Burek przełożyć na blachę i piec aż do zarumienienia ok. 40 min. w temp 180st., wg innego przepisu w 250st. przez 20 - 30 minut. Ponieważ ja zawsze wszystko robię na opak - piekłam Bureka przez pierwsze 10 minut w 250st. a kolejne 20 minut w 200st. (moim zdaniem mógłby być pieczony trochę dłużej)

Po upieczeniu od razu wyjąć z piekarnika, skropić z góry lekko wodą i przykryć całą blachę na chwilę folią aluminiową. Ja oczywiście tego nie zrobiłam. Z łakomstwa;) Burek, mimo eksperymentów z serem, wyszedł tak, jak powinien. Przepysznie.

I taka uwaga na koniec: Burek najlepszy jest na ciepło. Moim zdaniem, im cieplejszy tym lepszy. Smacznego!
Różne przepisy, które pomogły mi w przygotowaniu tego przysmaku znajdziesz na stronach:

przy-stole.blogspot.com
slodkapasja.blox.pl
domowe gotowanie
travelmaniacy.pl

A na sam koniec jeszcze trochę informacji o samym bureku.


P.S. Post otwiera mini serię przepisów inspirowanych podróżami. Oby seria rosła w siłę, a sił na podróże nigdy nie zabrakło. ;)

2 komentarze:

  1. Jestem pewna, że smakuje dokładnie tak jak te, które kupowałyście w każdej napotkanej po drodze piekarni! ;) medal za pomysłowość :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A gdzie tu pomysłowość? Miałam ochotę na bureka, a nie znam żadnej pekarnicy w okolicy. Tylko tyle - łakomstwo. :)

    OdpowiedzUsuń