Murzynek kokosowy

Trochę czasu mi zajęło, żeby wypróbować urodzinowy prezent od Ewy. Tłumaczyć się nie będę z mojej przeogromnej opieszałości. Najważniejsze, że w końcu się udało ;)

Na pierwszy ogień poszedł murzynek z masą kokosową. Upieczenie tego ciasta nie jest co prawda ogromnym wyzwaniem. Jednak ile razy się zdarza, że nie wychodzą nam te najłatwiejsze z pozoru rzeczy?

Ciasto, chociaż robione przeze mnie pierwszy raz, wyszło rewelacyjne. Lekkie, puszyste, idealne na podwieczorek ;)

Składniki:

  • 2 szklanki mąki
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 1 łyżeczka sody oczyszczonej
  • 20 dag masła
  • 1 szklanka cukru
  • 1/2 szklanki wody
  • 3 łyżki kakao
  • 6 jajek
  • 4 białka
  • 20 dag cukru
  • 20 dag wiórków kokosowych

Sposób przyrządzenia:

Podgrzać masło z wodą. Mieszając dodać kakao i cukier. Wystudzić. Stopniowo dodawać żółtka i mąkę wymieszaną wcześniej z proszkiem do pieczenia i sodą. Całość miksować przez 5-6 minut. Ubić białka na sztywną pianę*. Białka delikatnie dodać do ciasta.
Następnie przygotować masę kokosową: ubić białka na sztywną pianę, pod koniec ubijania dodać cukier i dopiero wtedy dosypać wiórki kokosowe. Delikatnie wymieszać.
Na blachę wyłożyć połowę ciasta, następnie masę kokosową i resztę ciasta. Piec w temperaturze 180 st. C przez 50-60 minut.

Po wystygnięciu można pokroić w kostki, polać czekoladą i obtoczyć w wiórkach kokosowych.

A tak to wygląda od środka ;)
*Ubijamy je ze szczyptą soli na sztywną pianę, gdy na ubijaczce zaczną formować się stożki, posypujemy całość cukrem pudrem (łyżka) i ubijamy dalej, aż piana będzie sztywna i nie będzie uciekać z miski po jej przechyleniu.
Istotny jest też sposób łączenia piany z ciastem - musimy uważać, żeby białko nie opadło. Jedną czwartą piany za pomocą szpatułki delikatnie łączymy z ciastem, dopiero później dodajemy resztę białka, uważając żeby się nie pozapadało (lepiej zostawić widoczne grudki białka).
Dużo łatwiej ubijecie pianę, jeśli białko będzie w temperaturze pokojowej. Miska, najlepiej metalowa, powinna być sucha, należy uważać, by nie było w niej ani odrobiny tłuszczu - nawet odrobina żółtka może już nam utrudnić ubijanie piany. To samo dotyczy ubijaczki.

Smacznego!

Przepis pochodzi z książki Iwony Czarkowskiej: Ciasta.

1 komentarz: