Moje ulubione: pełnoziarniste pierogi z serem i kaszą gryczaną! :)

Dziewczyny szaleją, blog tętni życiem! Olu, miałaś świetny pomysł! :)
Ten przepis pewnie bardziej pasowałby do mojego poprzedniego bloga (który umarł śmiercią natu... przez zaniedbanie :P), ale jest to jedno z moich ulubionych kulinarnych dziwactw, więc idzie tutaj. Zdrowe jak nie wiem. I pyszne!
Pojechałam do babci. Na dwa i pół dnia. Całe dnie zajęte, bo nagle się okazało, że trzeba tyle załatwić... ale jak zwykle nie mogłyśmy sobie z babcią odmówić i o 21 naszło nas na lepienie pierogów. Do północy było ich jakieś 200. Przepis nieco eksperymentalny - po raz pierwszy odważyłyśmy się na takie połączenie. Pewnie nie wszystkim będą smakowały, bo znacznie odstają od pierogowego kanonu, a już na pewno nie spotyka się ciasta z pełnoziarnistej mąki orkiszowej. Ja natomiast uwielbiam i szczerze polecam kiedyś się odważyć i spróbować zrobić... albo wpaść do mnie na obiad. ;)


PEŁNOZIARNISTE PIEROGI Z SEREM BIAŁYM I KASZĄ GRYCZANĄ
ciasto:

400g mąki orkiszowej pełnoziarnistej
2 łyżki oleju
ciepła woda ("tyle, ile mąka zawrze". w praktyce około szklanki ale nie jestem niestety w stanie określić tego dokładnie.)

farsz:
torebka kaszy gryczanej
250g białego sera (u nas półtłusty)
średnia cebula
jajko
sól, pieprz, majeranek



Ciasto bez większych ceregieli zagnieść stopniowo dodając wodę. Ma być miękkie, dobrze wyrobione i się nieco lepić.

Kaszę ugotować. Cebulę pokroić w drobną kostkę, zeszklić na dwóch łyżkach oleju. Dodać kaszę do cebuli i jeszcze chwilę podsmażyć (można dodać jeszcze łyżkę oleju). Ostudzić i wymieszać z pokruszonym serem i jajkiem. Przyprawić do smaku.

Na lepienie pierogów każdy ma swój, inny, najlepszy sposób. Mają się nie rozklejać i tyle ;)

Wrzucamy na gotującą się, osoloną wodę z łyżką oleju. Na oko powinny gotować się 5 min od "wypłynięcia", ale jak się zagadałyśmy przy lepieniu i gotowały się ponad 10 to też im nic złego się nie stało... ;)

Zjadać od razu albo lekko przyrumienione na patelni. :)





Wiem, że nie są najpiękniejsze ale nadrabiają smakiem... ;)
SMACZNEGO! :)

Przepraszam za jakość zdjęć, jeszcze uczę się obsługiwać mój telefon a aparatu nie miałam... ;)


1 komentarz:

  1. Nie są najpiękniejsze?! Żartujesz?! Aż mi ślinka pociekła... ale przyznaję, na takie coś trzeba się odważyć :) więc chyba wybiorę opcję z "wpadnięciem na obiad" ;)

    OdpowiedzUsuń